Egipt 2015 – podsumowanie

Pierwsze plany podróży do Egiptu pojawiły się jeszcze w 2014 roku. Marzyliśmy o przywitaniu Nowego Roku w krótkich spodenkach na plaży. Intensywnie szukaliśmy dobrej oferty, jednak ceny wycieczek w tym okresie okazały się dla nas zaporowe. Z bólem serca postanowiliśmy odłożyć realizację naszego celu podróży na jakiś czas…

Pod koniec stycznia 2015r. pojawiła się ciekawa oferta last minute. Decyzja o wyjeździe oraz załatwienie formalności było szybkie – bilety zakupione we wtorek, wyjazd w piątek wieczorem. Wszystkie przygotowania (łącznie z zakupem sprzętu do snurkowania – masek, fajek oraz pianek) zajęły nam niecały tydzień.

Jadąc do Egiptu chcieliśmy przede wszystkim zobaczyć bajecznie kolorowy podwodny świat Morza Czerwonego. Dlatego też naszym celem było Marsa Alam, gdzie są piękne, nienaruszone rafy koralowe dostępne z brzegu.

Marsa Alam charakteryzuje się doskonałą bazą noclegową. Z wyborem hotelu nie mieliśmy żadnego problemu. Małym utrudnieniem był brak miejsc w samolocie do Marsa Alam. Po licznych telefonach i mailach udało się nam zarezerwować wycieczkę z przelotem do Hurghady i przewozem do wybranego przez nas hotelu busem.

Lot przebiegł spokojnie. Po wylądowaniu zakupiliśmy obowiązkową wizę, a następnie rezydent Alfa Star zaprowadził podróżnych do odpowiednich autobusów i busów. Przy wyjeździe z lotniska przez kilka kilometrów byliśmy eskortowani przez mundurowych z długą bronią. Jechaliśmy nocą, co z jednej strony dodawało uroku podróży przez pustynię, z drugiej zaś napawało grozą. Jazda trwała długo (ok. 3 godzin). W międzyczasie nasz kierowca przejeżdżając przez miasteczka zatrzymał się na kawę. Dzięki temu mogliśmy podejrzeć nocne życie prawdziwych Egipcjan – trafiliśmy nawet na potańcówkę.

W hotelu byliśmy nad ranem. Po zakwaterowaniu dostaliśmy kolację do pokoju.

W hotelu Aurora Nada Resort w Marsa Alam byliśmy 6 dni. Był to bardzo intensywnie spędzony czas.

Pierwszego dnia po śniadaniu odbyło się spotkanie organizacyjne. Rezydent opowiedział o hotelu, zwyczajach w Egipcie oraz zachęcał do zakupu wycieczek fakultatywnych.

Resztę dnia spędziliśmy na poznawaniu otoczenia hotelu, a w szczególności plaży i morza. Okazało się, że w hotelu jest wielu Polaków, co jak się potem okazało zmieniło nasz urlop diametralnie!

W lutym w Egipcie często występują silne wiatry utrudniające snurkowanie. Sytuację dodatkowo komplikował ratownik, który często (nadgorliwie) wywieszał na pomoście czerwoną flagę. ? Zirytowani zastanawialiśmy się nad dalszą formą naszego wypoczynku. Na szczęście poznaliśmy naszego obecnego przyjaciela. Razem z Nim, oraz kilkoma Polakami zaczęliśmy wychodzić poza tereny hotelu w poszukiwaniu dobrych miejsc do snurkowania. Tym sposobem praktycznie całe dnie od rana do wieczora (z przerwą na obiad) spędzaliśmy na różnych ciekawych rafach koralowych. Poznaliśmy miejsca gdzie schodzą nurkowie. Dwa razy zdarzyło się nam zapłacić bakszysz za „pilnowanie” naszych rzeczy na plaży przez Egipcjanina, który przywiózł płetwonurków.

Do snurkowania przydają się (oprócz maski i fajki) płetwy, a przynajmniej buty do pływania. W okresie zimowym zalecamy również piankę. I pamiętajcie – jeśli nie znacie ryb lub innych stworzeń morskich nie podpływajcie za blisko! Niektóre z nich w obronie swojego rewiru potrafią zaatakować nawet człowieka.

W trakcie pobytu byliśmy na całodziennej wycieczce obejmującej Luksor, Karnak, przeprawę po Nilu, Dolinę Królów, Świątynię Hatszepsut, Fabrykę Alabastru, Kolosy Memnona. Zabytki te robią przeogromne wrażenie! Temperatury w głębi lądu są wyższe niż na plaży. Należy to brać pod uwagę planując „Wycieczkę do Luksoru”. Szczególnie Dolina Królów może dawać się we znaki w okresie wysokich temperatur!

Niestety nie udało nam się zrealizować nurkowania – z powodu małej ilości chętnych zostało odwołane.

Dowiedzieliśmy się, że goście, którzy wykupili wycieczkę ze snurkowaniem widzieli krowy morskie ?

Czas spędzony na plaży również wspominamy bardzo miło. Dzięki wiejącym wiatrom panujący upał nie był tak odczuwalny, a serwowane w barze na plaży drinki skutecznie gasiły pragnienie.

Przy hotelu Aurora Nada Resort wejście do wody bezpośrednio z plaży jest praktycznie niemożliwe. Rafa koralowa jest tak ostra, że każda próba wejścia kończy się skaleczeniem, o którym informuje nas pieczenie, krwawienie lub przepływający obok rekin (żart ?).

Wieczorami lubiliśmy posiedzieć i pooglądać przygotowane przez hotel atrakcje. Były również imprezy taneczne, w tym raz ekstra płatna dyskoteka (na I piętrze).

Jedzenie było smaczne. Nie słyszeliśmy, aby komukolwiek dokuczała „zemsta faraona”. Szczególnie samakowały nam słodycze oraz daktyle – najlepsze ever! ? Z napojów polecamy ouzo ze spritem ? ?.

Mamy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy ?

Poniżej playlista z filmami z wyjazdu. Miłego oglądania ?

 

Krótki filmik „rocznicowy” ? ?

 

Data wyjazdu: luty 2015