Tajlandia – Park Narodowy Muko Ang Thong (Angthong)

Decyzja o wzięciu udziału w wycieczce do Parku Morskiego Ang Thong padła jeszcze w Polsce. Już przed wyjazdem zachwycaliśmy się tym miejscem – podczas oglądania zdjęć w internecie i czytaniu relacji podróżnych. Naszym pragnieniem było znaleźć się tam jak najszybciej.

Bilety na zorganizowaną wycieczkę wykupiliśmy w jednym z biur podróży w centrum Lamai. Następnego dnia realizujemy jedno z naszych marzeń!

Pod hotel, w którym mieszkamy podjeżdża samochód. Jedziemy wraz z innymi wycieczkowiczami do portu w Nathon Pier, w którym zacumowana jest nasza łódź. Przed wejściem na statek organizatorzy robią nam zdjęcie, które jak się okazuje później znajduje swe miejsce na talerzyku, który można kupić na pamiątkę.

Rejs rozpoczynamy od śniadania – croissant z kawą i banan. Pani przewodnik przedstawia siebie i pozostałych członków załogi. Świetnie mówi po angielsku, co jest miłą odmianą dla naszych uszu.

Kierujemy się w stronę wysp należących do Parku Ang Thong. Najpierw zobaczymy wyspę Ko Mae Ko, w której ukryta jest słona laguna (Thale Nai / Emerald Lake / Blue Lagoon). Aby do niej dojść należy wspiąć się po metalowych platformach i stromych schodach. Na trasie zwiedzania znajduje się kilka punktów widokowych, a przejście całej ścieżki zajmuje ok. 30 minut.

Wakacje na własną rękę - Tajlandia. Emerald Lake

Kolejnym punktem programu jest pływanie kajakiem. Trasa biegnie wzdłuż brzegów wysepek, blisko pięknych skał i jaskiń. Jest to dla nas duże przeżycie, nie tylko ze względów estetycznych, ale też ciekawa forma rozrywki. Obok naszego płynie kilkanaście kajaków, a w nich pary początkujących wioślarzy. I tak obserwujemy poważny wypadek w jednej z jaskiń – złamanie tipsa, pływanie pod prąd, stanie w poprzek i blokowanie pozostałych. Jednym słowem – dużo śmiechu przez 1,5 godziny. Dopływamy do łodzi, na której czeka na nas lunch. Jedzonko jest bardzo dobre. Jak zwykle ryż i mięsko, coś z warzyw, a na deser owoce. Tak smacznych ananasów nie jedliśmy chyba nigdy! Palce lizać.

Wakacje na własną rękę - Tajlandia. Kajak.

Po obiedzie docieramy do wyspy Ko Wua Ta Lap, gdzie znajduje się wysoko położony punkt obserwacyjny, z którego możemy oglądać zapierające dech w piersiach widoki. Aby się tam dostać trzeba włożyć dużo wysiłku, ale krajobraz rekompensuje cały ten trud. Na szczyt wchodzimy wąską kamienistą ścieżką, wzdłuż której zamontowano liny. Są one bardzo pomocne, a w końcowym etapie wręcz niezbędne. Niestety nie przewidzieliśmy tego co nas czeka i nie zabraliśmy ze sobą wody. Było to głupie z naszej strony i aż dziw, że nic się nam nie stało.

Wakacje na własną rękę - Tajlandia. Panorama na 1000 wysp

Po zejściu ze szczytu wskakujemy do ciepłej wody, aby zmyć pot z czoła. Na plaży robi się zamieszanie i idziemy zobaczyć co się dzieje. Naszym oczom ukazuje się śliczna młoda małpka (langur) wsuwająca banana.

Wakacje na własną rękę - Tajlandia. Małpeczka.

Jeszcze kilka chwil spędzamy na miękkim białym piasku i wracamy na stateczek. Tutaj jemy, pijemy i odpoczywamy po wyczerpującym dniu. Po około 2 godzinach dopływamy z powrotem do portu na wyspie Ko Samui, skąd busem zostajemy odwiezieni do hotelu.

Wakacje na własną rękę - Tajlandia. Powrót na Koh Samui.

Wycieczka była bardzo fajna i mieliśmy szczęście z pogodą – trochę słońca, trochę chmur. Jak się później okazało na naszej wyspie przeszła gwałtowna burza, przed którą udało się nam uciec.

PS. Na wyspie Ko Wua Ta Lap można zostać na noc – do wynajęcia domek z wentylatorem. Rezerwacja noclegu jest możliwa przez rządową stronę Tajlandii http://nps.dnp.go.th//reservation.php – w wyszukiwarce należy wpisać nazwę interesującego nas parku np. „Ang Thong”. Strona umożliwia rezerwację noclegu (w tym pola namiotowego lub namiotu) również w innych parkach narodowych Tajlandii.

 

Tajlandia – 9 dzień podróży.

Data wyjazdu: Sierpień 2015