Z każdym dniem nabieraliśmy coraz więcej odwagi w oddalaniu się od naszej bezpiecznej przystani. Szczególne upodobanie mieliśmy w terenach znajdujących się na południe od hotelu (plaża ciągnąca się w prawo). W tych rejonach były jedynie pustostany, hotele w trakcie budowy lub mające lata swojej świetności dawno za sobą.
Idąc plażą w lewą stronę i opuszczając teren naszego kompleksu musieliśmy minąć uzbrojonego strażnika, który pilnował – w zasadzie nie wiadomo czego. Zawsze wystarczyło kilka słów po egipsku i już byliśmy po drugiej stronie. Za tą barierą znajdował się hotel Paradise Club Shoni Bay z przyjemnym piaszczystym zejściem do morza.
Uwaga od Pawła: Po przygodach z poprzedniego snurkowania i rozpaczliwego ratowania życia, teraz byłem bardziej ostrożny, przez co ominęło mnie spotkanie z “grubą rybą”. Niemniej jednak widoki były niesamowite 🙂
Przy położonym nieco dalej hotelu Tulip Magic Beach Resort z pomostem o długości aż 700 metrów wiele osób próbowało kitesurfingu (płytka woda).
Data wyjazdu: luty 2015